Typ tekstu: Książka
Autor: Zubiński Tadeusz
Tytuł: Odlot dzikich gęsi
Rok: 2001
wymiotował. Przy nim przerażony wyrostek palił gorączkowo papierosa. Uczepił się Jassmonta.
- Panie pisarzu, tak być nie może, to nie są ludzie - zwrócił czerwoną, załzawioną twarz i wychrypiał: - Bandyci, bestie, bandyci.
Jassmont cofnął się jak przed szaleńcem.
- To byli Dusie, dziaduniu - powiedział wyrostek, cisnął papierosa za płot.
- Żeby tak ludzi, jak gadzinę, starego Józefata zaszlachtowali, tasakiem, jak wieprzka. Staremu szło na osiemdziesiąt. Niemiec, najgorszy wróg, oszczędził, a te łotry nie przepuściły. Taki pogrom, własną krew przelać, że też nasza święta polska ziemia nosi takie gady. To co, panie Jassmont, już żadnego zmiłowania nie ma dla nas, sierot, nie ma już nic świętego
wymiotował. Przy nim przerażony wyrostek palił gorączkowo papierosa. Uczepił się Jassmonta.<br>- Panie pisarzu, tak być nie może, to nie są ludzie - zwrócił czerwoną, załzawioną twarz i wychrypiał: - Bandyci, bestie, bandyci.<br>Jassmont cofnął się jak przed szaleńcem.<br>- To byli Dusie, dziaduniu - powiedział wyrostek, cisnął papierosa za płot.<br>- Żeby tak ludzi, jak gadzinę, starego Józefata zaszlachtowali, tasakiem, jak wieprzka. Staremu szło na osiemdziesiąt. Niemiec, najgorszy wróg, oszczędził, a te łotry nie przepuściły. Taki pogrom, własną krew przelać, że też nasza święta polska ziemia nosi takie gady. To co, panie Jassmont, już żadnego zmiłowania nie ma dla nas, sierot, nie ma już nic świętego
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego