Typ tekstu: Książka
Autor: Mariusz Sieniewicz
Tytuł: Czwarte niebo
Rok: 2003
zamiast patrzeć bezczynnie przez okno, powinien coś zrobić.
Zygmunt zmuszony.
Tak to już jest... Zygmunt, śmiejąc się z lumpa, usypał niechcący taki kopczyk - malutki sens w grze skojarzeń. Przypomniał sobie pierwszą lekcję wstydu. I przestało być śmiesznie. Miał pięć lat. W przedszkolnej umywalni, w zatęchłych kazamatach dzieciństwa, z niezwalczonym nigdy, gęstym zapachem mleka, pani o stalowych łydkach polewała go szlauchem i darła się, by mocniej wystawiał tyłek. Silny strumień wody wdzierał się w miejsca intymne, a pani, w lewej ręce trzymając szlauch, w prawej papierosa, przyglądała się mu ze wstrętem. Zupełnie jak kapo, esesman pedagogicznego ordnungu. Zafajdane majtki leżały daleko, odrzucone
zamiast patrzeć bezczynnie przez okno, powinien coś zrobić.<br>Zygmunt zmuszony.<br>Tak to już jest... Zygmunt, śmiejąc się z lumpa, usypał niechcący taki kopczyk - malutki sens w grze skojarzeń. Przypomniał sobie pierwszą lekcję wstydu. I przestało być śmiesznie. Miał pięć lat. W przedszkolnej umywalni, w zatęchłych kazamatach dzieciństwa, z niezwalczonym nigdy, gęstym zapachem mleka, pani o stalowych łydkach polewała go szlauchem i darła się, by mocniej wystawiał tyłek. Silny strumień wody wdzierał się w miejsca intymne, a pani, w lewej ręce trzymając szlauch, w prawej papierosa, przyglądała się mu ze wstrętem. Zupełnie jak kapo, esesman pedagogicznego ordnungu. Zafajdane majtki leżały daleko, odrzucone
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego