ni rzemienia, ni ręki. Pas świstał i z suchym trzaskiem spadał na ręce, barki, plecy i ramiona już to Cahira, już to Geralta. Gdy rozdzielili się, Milva skakała od jednego do drugiego jak pasikonik, nadal piorąc ich sprawiedliwie, tak by żaden nie dostał ani mniej, ani więcej od drugiego. <br> - Wy głuptaki głupie! - wrzasnęła, z trzaskiem waląc Geralta przez plecy. - Wy durnie durnowate! Ja was rozumu nauczę, obydwu! <br> - Już? - wrzasnęła jeszcze głośniej, smagając Cahira po rękach, którymi zasłaniał głowę. - Przeszło wam? Uspokoili się? <br>- Już! - zawył wiedźmin. - Dość!<br>- Dość! - zawtórował zwinięty w kłębek Cahir. - Wystarczy!<br>- Wystarczy - powiedział wampir. - Naprawdę już wystarczy, Milvo.<br> śuczniczka