Typ tekstu: Książka
Autor: Marek Soból
Tytuł: Mojry
Rok: 2005
południa, po rzeczy do hotelu, a potem prosto do pociągu do Warszawy. No a ja teraz siedzę i piszę. Dobrze, że dziś niedziela i nie mam dyżuru, nie chciałabym gnać po takiej nocy do szpitala, tak dobrze mi dziś było. Czuję się trochę tak, jakbym zgrzeszyła. Mam nadzieję, że nie gniewasz się na mnie, gdzieś tam, na chmurce. Ja bym się nie gniewała. Może nawet chętnie bym popatrzyła, jak podrywasz ładna dziewczynę. Przecież nigdy nie byłam zazdrosna, zresztą Ty też nie. Wiesz, że nigdy już nie pokocham nikogo tak jak Ciebie.
Zaniedbałam się okropnie. Dzisiaj było mi trochę wstyd. Nasłuchałabym się od
południa, po rzeczy do hotelu, a potem prosto do pociągu do Warszawy. No a ja teraz siedzę i piszę. Dobrze, że dziś niedziela i nie mam dyżuru, nie chciałabym gnać po takiej nocy do szpitala, tak dobrze mi dziś było. Czuję się trochę tak, jakbym zgrzeszyła. Mam nadzieję, że nie gniewasz się na mnie, gdzieś tam, na chmurce. Ja bym się nie gniewała. Może nawet chętnie bym popatrzyła, jak podrywasz ładna dziewczynę. Przecież nigdy nie byłam zazdrosna, zresztą Ty też nie. Wiesz, że nigdy już nie pokocham nikogo tak jak Ciebie. <br>&lt;page nr=152&gt; Zaniedbałam się okropnie. Dzisiaj było mi trochę wstyd. Nasłuchałabym się od
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego