Typ tekstu: Książka
Autor: Breza Tadeusz
Tytuł: Urząd
Rok wydania: 1984
Rok powstania: 1960
Raz jeszcze odczytał. Porobił delikatnie drobne poprawki piórem Zaadresował następnie kopertę. Staranny, uważny, ostrożny. Przyglądałem się przez ten czas w milczeniu, żeby nie przeszkadzać. Jak ojciec, to wkładał, to zdejmował okulary przy pracy. Wdzięczny mu za jego dobroć i uczynność, patrzałem na niego z tym większym wzruszeniem. Kiedy wszystko było gotowe, sięgnąłem po list.
- Odniosę od razu - powiedziałem.
- Naturalnie. Ale przedtem kieliszek wermutu. Zasłużyliśmy sobie na to!
- W takim razie ja nie piję. Mój wkład pracy w ten list jest żaden.
- Nic podobnego! Sprzeciwiałeś się. W naszym światku za taki wkład należy ci się podwójna porcja! Roześmieliśmy się obaj. Pan Campilli
Raz jeszcze odczytał. Porobił delikatnie drobne poprawki piórem Zaadresował następnie kopertę. Staranny, uważny, ostrożny. Przyglądałem się przez ten czas w milczeniu, żeby nie przeszkadzać. Jak ojciec, to wkładał, to zdejmował okulary przy pracy. Wdzięczny mu za jego dobroć &lt;page nr=79&gt; i uczynność, patrzałem na niego z tym większym wzruszeniem. Kiedy wszystko było gotowe, sięgnąłem po list.<br>- Odniosę od razu - powiedziałem.<br>- Naturalnie. Ale przedtem kieliszek wermutu. Zasłużyliśmy sobie na to!<br>- W takim razie ja nie piję. Mój wkład pracy w ten list jest żaden.<br>- Nic podobnego! Sprzeciwiałeś się. W naszym światku za taki wkład należy ci się podwójna porcja! Roześmieliśmy się obaj. Pan Campilli
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego