podrzucił nim kilka razy, aby ułożyć ciężar jak najporęczniej, i jął podawać cichym głosem instrukcje:<br>- Tylko nie daj się schwycić za koszulę. I nie siłą, a sposobem, kapujesz? Ja będę barkiem konia zbijać z nóg, a ty łap jeźdźca za rękę, pociągniemy we dwójkę i cześć. Oba wojska były już gotowe do walki. Stały o kilkadziesiąt metrów od siebie w oczekiwaniu na sygnał. Nad Polandą powiewał wielki biało-czerwony sztandar przytroczony do boku Strupla, wierzchowca głównodowodzącego Górali. Łapa, blady, z zaciśniętymi ustami, poprawiał się na ponurym Lońce, który trochę utykał, lecz mimo tego braku był jednak najpoważniejszym osiłkiem Doliniarzy. Bracia Korsacy