tych, którzy są wystarczająco mocni w łokciach, aby stanąć do przetargów kształtujących nowe oblicze polskiej armii. Na dostawach broni robiło się zawsze ciężkie pieniądze i dlatego ta sfera interesów wymaga szczególnego nadzoru. Kiedy wiceminister, jako szef komisji przetargowej, może wpływać na to, co kupić dla armii i od kogo, a gra idzie o setki milionów dolarów, myśl o takich pieniądzach potrafi skruszyć najtwardsze żołnierskie serce.<br>Kiedy zaczęto modelować Wojsko Polskie według standardów NATO i okazało się, że sierotę po Układzie Warszawskim należy nie tylko przyodziać, ale i uzbroić, od razu przed resortem obrony ustawiła się kolejka interesantów. W naszej "ogólnowojskowej" rzeczywistości