wiecznym klasztorze przy ul. Malczewskiego, gdzie mieścił się Areszt Śledczy w Radomiu, zanim nie zmienił adresu.<br>- <q>Nie istnieje takie pojęcie jak ciężkie więzienie</> - twierdzi płk Grzegorz Dobrański, szef Okręgowego Inspektoratu Służb Więziennych w Warszawie.<br>Przed wojną tak mówiono o więzieniu świętokrzyskim, gdzie nawet funkcjonariuszy wymieniano co trzy lata - zapadali na gruźlicę albo reumatyzm. W takich warunkach więzień mógł przeżyć nie dłużej niż 6-7 lat. Kiedy więc Dobrański słyszy opinie, że więźniowie powinni "odczuć karę", pyta, co to znaczy. Ma być bity, spać na gołych deskach, a może chodzić po tłuczonym szkle, czy umierać na gruźlicę, jak kiedyś na <name type="tit">"Świętym Krzyżu