Julia nauczyła ją przecież, że mężczyzna powinien utrzymywać dom, pracować, zarabiać na żonę i dzieci, a wysmukły i barczysty Witek ze swym filmowym uśmiechem amerykańskiego amanta jak na razie nie potrafił utrzymać nawet samego siebie.<br>- Jest piękny, ale biedny - mówiła o nim Iw, wzdychając. - Szkoda...<br>Twarz Julii wykrzywiał wówczas ironiczny grymas, chichotała i kręciła głową, pukała się w czoło.<br>- Ten chłopiec to zero, jesteś żoną zera. Gratuluję - syczała złośliwie, spluwając na podłogę za przechodzącym mężem Iw. - On więcej przejada niż przynosi. A jak już przyniesie, to najwyżej pchły!<br>- Przecież to moje pieniądze, więc nie wtrącaj się, proszę. - Iw była wściekła, że