tak zręcznie jak aptekarz, potem wsypała do mleka i daje. A cielę, jakby rozumiało, pije, chociaż gorzkie, niesmaczne; beczy, a pije i oblizuje się. I co powiecie? Zdrowe. No, czy nie dziw? <br>Kiedy skończyło się lato, i kobiety, i mężczyźni, i dzieci żałowali Maciusia - bo król, i kapitańską parkę - bo grzeczna, i doktora - bo leczył i niejednemu pomógł; ale najwięcej żałowali Klu-Klu.<br>- Mądre, wesołe i poczciwe dziecko, szkoda, że taka czarna.<br>- Choć, jak się przyzwyczaić, niebrzydka - dodawali.<br><br> Z ciężkim sercem wracał Maciuś do stolicy. A i powitanie nie było przyjemne. Już na stacji zauważył Maciuś, że coś się święci. Dworzec