Typ tekstu: Książka
Autor: Marek Soból
Tytuł: Mojry
Rok: 2005
mądrze zrobiłam, zanim tam poszłam, dokumenty zawinęłam w folię i wsadziłam pod betonowy klomb w parku. Całe lato przeleżały prawie na środku Sopotu i jak już zwiewałam stamtąd, to je zabrałam, nawet nie zamokły. Nie wiem, dlaczego byłam taka ostrożna, ale to po prostu miało ręce i nogi. To był hak na mnie, adres do mojego domu, do matki. Tego bym jej nie chciała zrobić, żeby taką kasetę dostała. Od razu mi kazali te papiery oddać, pytali, gdzie je mam, szukali wszędzie, nawet do butów mi ten Czarny zaglądnął, ale ja powiedziałam, że mnie okradli. Parę razy w łeb dostałam i
mądrze zrobiłam, zanim tam poszłam, dokumenty zawinęłam w folię i wsadziłam pod betonowy klomb w parku. Całe lato przeleżały prawie na środku Sopotu i jak już zwiewałam stamtąd, to je zabrałam, nawet nie zamokły. Nie wiem, dlaczego byłam taka ostrożna, ale to po prostu miało ręce i nogi. To był hak na mnie, adres do mojego domu, do matki. Tego bym jej nie chciała zrobić, żeby taką kasetę dostała. Od razu mi kazali te papiery oddać, pytali, gdzie je mam, szukali wszędzie, nawet do butów mi ten Czarny zaglądnął, ale ja powiedziałam, że mnie okradli. Parę razy w łeb dostałam i
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego