i w mroku klatki schodowej zobaczyła Milenę w długim płaszczu, jakby przychodzącą z jesieni, choć jeszcze nie skończył się sierpień; lecz to było przyjście znikąd i ona ten bezczas i bezmiejsce wniosła do naszego mieszkania. Nie zdjąwszy płaszcza, bezwiednie poszła do pracowni, gdzie Teresa kończyła instalację: pionowe struny, jakby wielkiej harfy, a na nich węzełki z wielobarwnych wstążek.<br>Jutro mieli to zabrać do teatru, gdzie posłuży za fragment scenografii i pozwoli na nowo odczytać Czechowa. Maciej D., sześć lat od Teresy młodszy, uważa, że tylko ona potrafi zwizualizować zastygnięcie czasu w Wiśniowym sadzie albo Trzech siostrach. Teresa chwilami zapomina, co Maciek