Typ tekstu: Książka
Autor: Marek Krajewski
Tytuł: Koniec świata w Breslau
Rok: 2003
kryjówce.
- Zaraz - mruknął Mühlhaus. - Za minutę.
Nałożył szlafrok, pantofle i pocierając czubkiem języka o nienaruszony kieł, poczłapał do przedpokoju. Ciężko usiadł w fotelu i przycisnął do ucha słuchawkę drugiego telefonu.
- Wytłumacz mi coś, Knüfer - Mühlhaus był jeszcze trochę zaspany. - Dlaczego tych dwóch tysięcy potrzebujesz na gwałt?
- Chłopaki z Wiesbaden są hazardzistami i dziś dużo przegrali w kasynie. Dostali od szefa kasyna pożyczkę. Jutro muszą mieć pieniądze...
- Pójdą do kasyna i przegrają je, idioto - warknął Mühlhaus. - Przegrają, nigdzie z tobą nie pojadą, a pani Sophie Mock wyfrunie ci do innego kurortu...
- Jeżeli nie oddadzą szefowi do jutra do dwunastej pięciu tysięcy marek
kryjówce.<br>- Zaraz - mruknął Mühlhaus. - Za minutę.<br>Nałożył szlafrok, pantofle i pocierając czubkiem języka o nienaruszony kieł, poczłapał do przedpokoju. Ciężko usiadł w fotelu i przycisnął do ucha słuchawkę drugiego telefonu.<br>- Wytłumacz mi coś, Knüfer - Mühlhaus był jeszcze trochę zaspany. - Dlaczego tych dwóch tysięcy potrzebujesz na gwałt?<br>- Chłopaki z Wiesbaden są hazardzistami i dziś dużo przegrali w kasynie. Dostali od szefa kasyna pożyczkę. Jutro muszą mieć pieniądze...<br>- Pójdą do kasyna i przegrają je, idioto - warknął Mühlhaus. - Przegrają, nigdzie z tobą nie pojadą, a pani Sophie Mock wyfrunie ci do innego kurortu...<br>- Jeżeli nie oddadzą szefowi do jutra do dwunastej pięciu tysięcy marek
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego