z godziny na godzinę jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, jak za naciśnięciem pstryka-magika ma wymazać, wyrzucić z siebie wszystko, czym żył do tej pory na zasadzie: było i nie ma. Bo oni, lekarze wiedzą, że tak jest lepiej, bo oni tak chcą. To mi trochę wygląda na eutanazję, psychiczną hibernację, jeśli tak można określić, psychoterapeutyczną śmierć. Wątpię nawet czy to moralne, ludzkie. <br>Tam zostały beze mnie moje dzieci i jest mi ich straszliwie brak, nie mam pojęcia, czy są chociaż zdrowe i jak im się wiedzie, a mam sobie wmawiać, że to nieważne, bez znaczenia. Broń Boże, nie powinnam się