gdzie meldował się pod swoim nazwiskiem, a rachunek za usługi, zgodnie z życzeniem klienta, wystawiano na firmę widniejącą na pieczęci wbitej w stosownym miejscu jego dowodu tożsamości. Tyle tylko, że Jerzy Z. rachunków tych nie odbierał, bo kiedy zamierzano mu je wręczyć i zainkasować należność, on był już daleko od hotelu, na ogół w innej miejscowości.<br>Do Zakopanego zawitał w maju 1997 roku i zamieszkał w hotelu "Gazda". Recepcjonistce oświadczył, że pozostanie tam 3, a może nawet 4 dni. Bawił się nieźle, widywany był wieczorami w hotelowym barku, gdzie prowadził ożywione rozmowy z poznanymi tam osobami. Czwartego dnia rano poprosił o