Typ tekstu: Książka
Autor: Brzechwa Jan
Tytuł: Gdy owoc dojrzewa
Rok: 1958
nie mam szufelki - tłumaczył się wychodząc.

Dni były skwarne, bez deszczu. Zieleń na drzewach zmatowiała od kurzu. W pokoju było duszno. Chodziliśmy na dalekie spacery za miasto, wstępując po drodze na lody. W niedziele przyłączał się do nas Gawlik, oprowadzał po rodzinnym Lublinie, pokazywał zabytkowe kamieniczki w starych zaułkach. Opowiadał ich dzieje, dorzucając nieraz szczegóły czerpane z ulubionych powieścideł, jak "Spelunki Paryża" albo "Tajemnice półświatka".

Gawlik początkowo trochę się boćzył, ale ojciec taktownym postępowaniem i miłym sposobem bycia szybko pozyskał jego zaufanie i szacuńek. Zapraszał go wieczorami do nas na herbatę i udzielał mu cennych wskazówek z dziedziny technologi metali. Rozmawiali też
nie mam szufelki - tłumaczył się wychodząc.<br><br>Dni były skwarne, bez deszczu. Zieleń na drzewach zmatowiała od kurzu. W pokoju było duszno. Chodziliśmy na dalekie spacery za miasto, wstępując po drodze na lody. W niedziele przyłączał się do nas Gawlik, oprowadzał po rodzinnym Lublinie, pokazywał zabytkowe kamieniczki w starych zaułkach. Opowiadał ich dzieje, dorzucając nieraz szczegóły czerpane z ulubionych powieścideł, jak "Spelunki Paryża" albo "Tajemnice półświatka".<br><br>Gawlik początkowo trochę się boćzył, ale ojciec taktownym postępowaniem i miłym sposobem bycia szybko pozyskał jego zaufanie i szacuńek. Zapraszał go wieczorami do nas na herbatę i udzielał mu cennych wskazówek z dziedziny technologi metali. Rozmawiali też
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego