pan rozmawiał, pierwszy. Wcześniej to mało mi w tyłek nie wlazł. Ale wyczuł swoją szansę, żeby się zemścić, cholerny nieudacznik. Zawsze mi zazdrościł, że pracuję na swoim i dobrze sobie radzę. A jego to żona utrzymuje. Z urzędniczej pensji domu by nie kupił. Ona szyje jakieś ciuchy i nieźle jej idzie. No i wiem od tych, co ze mną ukradkiem gadali - rozpowiadał znajomym, że to ja te listy pisałem, tylko teraz zgrywam niewiniątko przed żoną. No i zaczęło się, to znaczy skończyło. Skończyły się wspólne grille, wyjazdy na weekendy, wizyty, drinki. Szczerze mówiąc, nawet się ucieszyłem. Bo nie miałem jakoś nigdy