Typ tekstu: Książka
Autor: Iredyński Ireneusz
Tytuł: Dzień oszusta. Człowiek epoki
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1962
nie chce mi się wierzyć, że można tak wkuwać, i miałem same dostateczne. Panie magistrze, Robert był moim ideałem. Najpierw byłem zazdrosny o sukcesy Roberta, a potem ta zazdrość zmieniła się w podziw, w podziw, proszę pana, bez odrobiny zazdrości. Ja już wiedziałem, że nie będzie mi tak wszystko łatwo iść jak jemu, i dlatego on mógł stać się moim ideałem. Trzeba być logicznym, prawda? Wszystkim mówiłem o zdolnościach Roberta, jakby to była moja zasługa. I dlatego nie zazdrościłem Robertowi, jak mu po studiach zaproponowali posadę w Oksymoronie, a ja musiałem jechać na prowincję. To zresztą nie okazała się taka straszna
nie chce mi się wierzyć, że można tak wkuwać, i miałem same dostateczne. Panie magistrze, Robert był moim ideałem. Najpierw byłem zazdrosny o sukcesy Roberta, a potem ta zazdrość zmieniła się w podziw, w podziw, proszę pana, bez odrobiny zazdrości. Ja już wiedziałem, że nie będzie mi tak wszystko łatwo iść jak jemu, i dlatego on mógł stać się moim ideałem. Trzeba być logicznym, prawda? Wszystkim mówiłem o zdolnościach Roberta, jakby to była moja zasługa. I dlatego nie zazdrościłem Robertowi, jak mu po studiach zaproponowali posadę w Oksymoronie, a ja musiałem jechać na prowincję. To zresztą nie okazała się taka straszna
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego