ilustrowanych, które nie są w momentach podenerwowania najgorsze, bo odrywają myśl. Wsiadłem w taksówkę, żeby zdążyć na kolację. W "Wandzie" novum! Cameriera oświadcza, że w pensjonacie pełno, wobec <page nr=166> czego będą podawać posiłki na dwie tury. Ja mam jeść w drugiej. Powiada mi to w momencie, kiedy już jestem w drzwiach jadalni i widzę wszystkich domowych przy stole. Zawracam więc. A po kolacji, którą zjadam z nieznajomymi, nie od razu zasiadam do tygodników. Pakuję się. Przy tej sposobności natrafiam na nieszczęsne szkło powiększające, które wziąłem od Campillego. Piszę list z przeprosinami i paroma zdawkowymi formułkami pożegnania. Drugi, serdeczniejszy - do Malińskiego, którego nie