garbaty, i przez to<br>jakiś obcy, a może obcy przez oskarżenie, a może obcy w ogóle. Bo tak<br>prawdę powiedzieć - to Wiluś nie był stąd, o nie. Chociaż się tu<br>zadomowił i dobrze mu się działo, to jednak było w nim coś, czego nie<br>miał żaden tutejszy, i gadał inaczej, jakoś tak weselej i bardziej<br>ciepło. Mówił, że nauczył się tego od żony, ale nikt nie wierzył, żeby<br>Wiluś miał kiedyś żonę, chyba że bardzo dawno, a to się tu nie liczy. A<br>przyjechał tu prosto z wojny, razem z Kanią.<br> Poznali się na froncie. Kania od kilku godzin siedział w