jej mieszkańcy sławili władcę pod niebiosa za pokój i dostatek, wybaczając rabunki i bezeceństwa, jakich dopuszczali się jego uzbeccy zabijacy. Przywykli do rozbojów i gwałtów, teraz patrolowali ulice miast gładko ogoleni i w odprasowanych zielonych mundurach, kupowanych w Rosji, na Białorusi i Ukrainie.<br>Zagraniczne konsulaty, przepłoszone z Kabulu tamtejszymi wojnami, jeden po drugim przenosiły się do spokojnego Mazar-e Szarif, gdzie podobnie jak w Szeberghanie czy Majmanie na bazarach pełno było przemycanych towarów, działały urzędy, szpitale, szkoły i uniwersytety, do których przyjmowano także dziewczęta, gdzie czynne były kina i teatry, wyprawiano huczne wesela. W domach paliło się światło i sprowadzany z Uzbekistanu gaz