Typ tekstu: Książka
Autor: Dukaj Jacek
Tytuł: Czarne oceany
Rok: 2004
tego raczej nie wydedukuje.
Tak to pamięta - a jak było naprawdę? Świadomie starał się omijać w myśli wszelkie "więc", "toteż", "wskutek czego" - ale sam wybór i kolejność wyliczenia faktów narzucały schemat rozumowania. Czy coś pominął? Jakieś szczegóły, które...
Zadzwoniłem do niego z samolotu.
Zadzwoniłem i powiedziałem: "Wiem wszystko. Mają to już przygotowane. Nie odpuszczę tego".
Dokładnie tak.
A Bronstein...
- Co? - Marina przyglądała się Huntowi uważnie.
- Nic.
Przez moment był pewien, że przeciekło po myślni. Ale przecież jej tu nie ma, nawet patrzy nie własnymi oczyma, lecz dzięki złożeniu spojrzeń pobliskich AGENTÓW.
- Dobrze widzę, czegoś się domyśliłeś, zrzedła ci mina.
Wzruszył ramionami
tego raczej nie wydedukuje. <br>Tak to pamięta - a jak było naprawdę? Świadomie starał się omijać w myśli wszelkie "więc", "toteż", "wskutek czego" - ale sam wybór i kolejność wyliczenia faktów narzucały schemat rozumowania. Czy coś pominął? Jakieś szczegóły, które... <br>Zadzwoniłem do niego z samolotu. <br>Zadzwoniłem i powiedziałem: "Wiem wszystko. Mają to już przygotowane. Nie odpuszczę tego". <br>Dokładnie tak. <br>A Bronstein... <br>- Co? - Marina przyglądała się Huntowi uważnie. <br>- Nic. <br>Przez moment był pewien, że przeciekło po &lt;orig&gt;myślni&lt;/&gt;. Ale przecież jej tu nie ma, nawet patrzy nie własnymi oczyma, lecz dzięki złożeniu spojrzeń pobliskich AGENTÓW. <br>- Dobrze widzę, czegoś się domyśliłeś, zrzedła ci mina.<br>Wzruszył ramionami
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego