oporny język, który nigdy nie nagnie się w zupełności do obcych głosek i znaczeń. I tak spełnia się ostateczna ironia: temu, kto być może ma do powiedzenia najwięcej, najtrudniej wydobyć z siebie głos.<br>1989</><br><br><div year=1989><br><br><tit>O pisaniu wierszy</><br><br> Pisanie wierszy nie jest może niczym więcej niż odgrywaniem roli prostodusznego partnera w kabaretowym skeczu, w którym głównym komikiem - monologującym bez chwili odpoczynku, nie dającym sobie przerwać, przekrzykującym nas bez ceregieli - jest świat. Do takiego przynajmniej wniosku dochodzę w tym momencie, o siódmej rano, pod koniec kwietnia roku 1989, widząc, jak wystukiwane przeze mnie słowa zjawiają się na niebieskawym ekranie domowego Macintosha, za którym