Typ tekstu: Książka
Autor: Andrzej Horubała
Tytuł: Farciarz
Rok: 2003
rozkoszując się swoją sprawnością. I tylko w pewnym momencie nagłe zacięcie się największego trybu napełnia mnie niepowstrzymanym chichotem...

godzina 16.05

Przecinam Nowy Świat i parkuję naprzeciw ponurego gmachu liceum. Nie pamiętam jego nazwy, ale coś mi świta, że to jedno z lepszych. Może Dąbrowskiego?
Wrzucam pieniądze do parkometru, nabijając kabzę jakimś lepszym przekręciarzom. Każdą monetę znikającą w zgrzytliwym automacie żegnam słowami: pozdrówcie Wojtusia. To mój kumpel ze szkoły, zasiadający teraz we władzach Warszawy, więc pewnie z każdej złotówki wrzuconej do parkometru jeden grosik ląduje w jego kieszeni. Pa pa, pieniążki.
Wyciągam bilet, który - naelektryzowany czy co - nie chce wcale wyleźć
rozkoszując się swoją sprawnością. I tylko w pewnym momencie nagłe zacięcie się największego trybu napełnia mnie niepowstrzymanym chichotem...<br> <br>godzina 16.05<br><br>Przecinam Nowy Świat i parkuję naprzeciw ponurego gmachu liceum. Nie pamiętam jego nazwy, ale coś mi świta, że to jedno z lepszych. Może Dąbrowskiego?<br>Wrzucam pieniądze do parkometru, nabijając kabzę jakimś lepszym przekręciarzom. Każdą monetę znikającą w zgrzytliwym automacie żegnam słowami: pozdrówcie Wojtusia. To mój kumpel ze szkoły, zasiadający teraz we władzach Warszawy, więc pewnie z każdej złotówki wrzuconej do parkometru jeden grosik ląduje w jego kieszeni. Pa pa, pieniążki. <br>Wyciągam bilet, który - naelektryzowany czy co - nie chce wcale wyleźć
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego