Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Tygodnik Podhalański
Nr: 19
Miejsce wydania: Zakopane
Rok: 1999
w górach przy szreni lub na "parszywym" śniegu. Mógł Zdyb na nartach dorobić się fortuny. Zamówienia sypały się zewsząd. Narty stawały się modne. Czekano w kolejce na deski. Akademickie związki narciarskie reklamowały wytwórnię Zdyba. Cóż z tego, kiedy "wolny duch" nie uznawał przymusu, zobowiązań i terminów. Ledwie jako tako napełnił kabzę, zamykał "fabrykę" i szedł hulać albo wyrywał na deski w pojedynkę lub z kompanią. Mijały święta, mijały następne "murowane" terminy, do wytwórni Zdyba dobijali się klienci. Zdyb ciągle z robotą nijak spotkać się nie mógł. Beztrosko włóczył się po górach - do ostatniego centa. Wszak raz się tylko żyje, a młodość
w górach przy szreni lub na "parszywym" śniegu. Mógł Zdyb na nartach dorobić się fortuny. Zamówienia sypały się zewsząd. Narty stawały się modne. Czekano w kolejce na deski. Akademickie związki narciarskie reklamowały wytwórnię Zdyba. Cóż z tego, kiedy "wolny duch" nie uznawał przymusu, zobowiązań i terminów. Ledwie jako tako napełnił kabzę, zamykał "fabrykę" i szedł hulać albo wyrywał na deski w pojedynkę lub z kompanią. Mijały święta, mijały następne "murowane" terminy, do wytwórni Zdyba dobijali się klienci. Zdyb ciągle z robotą nijak spotkać się nie mógł. Beztrosko włóczył się po górach - do ostatniego centa. Wszak raz się tylko żyje, a młodość
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego