Typ tekstu: Książka
Autor: Kuczyński Maciej
Tytuł: Atlantyda, wyspa ognia
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1967
jeden z nich do ręki, przegryzł zębami łupinę
na wąskim końcu, zdarł ją palcami i przełamawszy
owoc, podał połowę Awaru, drugą zaczął jeść
sam. Leżący owoc popchnął nogą ku sheri, który
zaraz, z wielką zręcznością obracając owoc łapami,
zdjął z niego łupinę i zatopił ostre zęby
w miąższu.

Awaru przyjął kalong od Wanyangeri i podniósł go
do ust. Zanim dotknął owocu zębami, zawahał się
przez chwilę krótką jak mgnienie oka. Oto godził się
na poczęstunek z ręki wroga, a na starym lądzie oznaczało
to zawsze i niezmiennie zaniechanie waśni. Lecz tutaj... Awaru
czuł, że wszystko, co wyniósł stamtąd, musi być
zapomniane
jeden z nich do ręki, przegryzł zębami łupinę <br>na wąskim końcu, zdarł ją palcami i przełamawszy <br>owoc, podał połowę Awaru, drugą zaczął jeść <br>sam. Leżący owoc popchnął nogą ku sheri, który <br>zaraz, z wielką zręcznością obracając owoc łapami, <br>zdjął z niego łupinę i zatopił ostre zęby <br>w miąższu.<br><br>Awaru przyjął kalong od Wanyangeri i podniósł go <br>do ust. Zanim dotknął owocu zębami, zawahał się <br>przez chwilę krótką jak mgnienie oka. Oto godził się <br>na poczęstunek z ręki wroga, a na starym lądzie oznaczało <br>to zawsze i niezmiennie zaniechanie waśni. Lecz tutaj... Awaru <br>czuł, że wszystko, co wyniósł stamtąd, musi być <br>zapomniane
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego