przeprosić.<br>- Wypijemy? - molestował sierżant. -Panie podchorąży, gdzie pan patrzy, tu kielich - odwodził jego wzrok od Kryski. - Co pan podchorąży za kurwą się ogląda? No, pewnie - czknął - albo to kto w kompanii nie wie? U niej kosztowało jeden granat albo dziesięć pestek do stena... - znowu czknęło mu się paskudnie. - No! - stuknął kieliszkiem o kieliszek Ola.<br><page nr=341> Nieludzki wrzask rozgarnął szkło na stole, wiatrem zniósł na podłogę, rozgniótł. Sierżant, oślepiony, szamotał się po omacku. Bryźnięty do oczu bimber wkręcał mu korkociąg bólu w mózg, nie czuł chyba pierwszego uderzenia w twarz, dopiero po ciosie pięścią padł, skomląc, na pusty stół.<br>Kryska pierwsza rzuciła się