Typ tekstu: Książka
Autor: Płoński Janusz, Rybiński Maciej
Tytuł: Góralskie tango
Rok: 1978
się Piekarski. Widziałeś, Janek, tego idiotę? Zachciało mu się treningów, pewno marzą mu się zwycięstwa, a ja będę musiał za to płacić. Masz jakiś bieg?
- Dwójkę - mruknął całkiem już zgnębiony Molenda. - Panie Gieniu, wie pan, jak to...
- Nic nie wiem - odburknął piekarski - musimy teraz znaleźć jakiegoś mechanika. Janek, siadaj za kierownicą, ja poprowadzę drugi wóz, bo ten orzeł gotów jeszcze silnik zatrzeć. .
Ruszyli noga za nogą, powolutku i ciągnęli tak dobre kilkanaście kilometrów. Piekarski klął przy kierownicy, bo zdawał sobie sprawę, że cały precyzyjnie obmyślony plan może wziąć w łeb. Trzeba było ratować go za wszelką cenę.
Wreszcie wjechali między zabudowania
się Piekarski. Widziałeś, Janek, tego idiotę? Zachciało mu się treningów, pewno marzą mu się zwycięstwa, a ja będę musiał za to płacić. Masz jakiś bieg?<br>- Dwójkę - mruknął całkiem już zgnębiony Molenda. - Panie Gieniu, wie pan, jak to...<br>- Nic nie wiem - odburknął piekarski - musimy teraz znaleźć jakiegoś mechanika. Janek, siadaj za kierownicą, ja poprowadzę drugi wóz, bo ten orzeł gotów jeszcze silnik zatrzeć. .<br>Ruszyli noga za nogą, powolutku i ciągnęli tak dobre kilkanaście kilometrów. Piekarski klął przy kierownicy, bo zdawał sobie sprawę, że cały precyzyjnie obmyślony plan może wziąć w łeb. Trzeba było ratować go za wszelką cenę.<br>Wreszcie wjechali między zabudowania
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego