Typ tekstu: Książka
Autor: Artur Baniewicz
Tytuł: Drzymalski przeciw Rzeczpospolitej
Rok: 2004
coś pytać medyka. - Jak się tak będziecie ruszać, do zimy gnoja nie dorwiemy!
- Co mam robić? - uprzedziła Kiernackiego dziewczyna.
- Brakuje mi ludzi - powiedział ciszej Woskowicz. Nie zrobił się spokojniejszy, po prostu zależało mu na dyskrecji. - Zdaniem saperów to duży ładunek przyłożony z góry. Ktoś coś zrzucił z ciężarówki. Najmniej dwieście kilo materiału, nie licząc obudowy. Szukajcie ludzi, którzy to widzieli. Po karetkach, wśród gapiów - wskazał zbity tłum, kłębiący się za kordonem policjantów.
- Co się stało? - zapytał spokojnie Kiernacki.
- Nie widać?!
- Widać - mruknął. - Ktoś zrobił kupę. - Spojrzeli na niego zdziwieni. - Tak to nazwałem. Ćwiczyliśmy nieoficjalnie tę sztuczkę. Kradniesz bombę, dołączasz zapalnik i
coś pytać medyka. - Jak się tak będziecie ruszać, do zimy gnoja nie dorwiemy!<br>- Co mam robić? - uprzedziła Kiernackiego dziewczyna.<br>- Brakuje mi ludzi - powiedział ciszej Woskowicz. Nie zrobił się spokojniejszy, po prostu zależało mu na dyskrecji. - Zdaniem saperów to duży ładunek przyłożony z góry. Ktoś coś zrzucił z ciężarówki. Najmniej dwieście kilo materiału, nie licząc obudowy. Szukajcie ludzi, którzy to widzieli. Po karetkach, wśród gapiów - wskazał zbity tłum, kłębiący się za kordonem policjantów.<br>- Co się stało? - zapytał spokojnie Kiernacki.<br>- Nie widać?!<br>- Widać - mruknął. - Ktoś zrobił kupę. - Spojrzeli na niego zdziwieni. - Tak to nazwałem. Ćwiczyliśmy nieoficjalnie tę sztuczkę. Kradniesz bombę, dołączasz zapalnik i
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego