wytrząsnęła na stół zawartość torby. Papierosów nie było. Zajrzała pod stół, obejrzała biurko, zajrzała do swojego pokoju i do szufladki pod lustrem. Przyglądałam się temu, po czym, tknięta złym przeczuciem, wyciągnęłam własną torbę, a z niej paczkę moich papierosów. Znajdowały się w niej dwie ostatnie sztuki.<br>- Do której jest otwarty kiosk na dworcu? - spytałam z troską.<br>- Do dziewiątej. Na nic. Słuchaj, przypomnij sobie, może widziałaś, co ja z nimi zrobiłam? Ty masz papierosy?<br>- Dwa ostatnie. Mogę ci dać jednego, bo i tak trzeba będzie kupić. Według mojego rozeznania twoje leżały na stole, jak ta słonica pakowała swoje nasionka. Nie chcę rzucać