Typ tekstu: Książka
Tytuł: Klechdy domowe
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1960
się, że ktoś bryznął mi do oczu strumieniem ognia. Poraziła mnie światłość niezwyczajna, jakby ta od miesiąca, która teraz w izbie się srebrzy.
Przystanąłem. Zgrzytnęły koła, zahurkotały wozy.
Wyskoczyłem co szybciej na tory; pilno mi było zobaczyć owego górnika z lampą miedzianą i zapytać go, po co on na mnie kiwa.
Przeszedłem wszystkie wozy, bom je właśnie próżne odprowadzał ładowaczom do przodka, patrzę - nie ma nikogo. Wołam - nikt nie odpowiada.
Cisza taka i ćma dokoła, jakby ludziska gdzieś się przede mną umyślnie pokryli.
Nie ulęknę się lada czego i to wiem, że bojaźń górnikowi nie przystoi. Ale wtedy mróz mi przebiegł
się, że ktoś bryznął mi do oczu strumieniem ognia. Poraziła mnie światłość niezwyczajna, jakby ta od miesiąca, która teraz w izbie się srebrzy. <br>Przystanąłem. Zgrzytnęły koła, zahurkotały wozy. <br>Wyskoczyłem co szybciej na tory; pilno mi było zobaczyć owego górnika z lampą miedzianą i zapytać go, po co on na mnie kiwa. <br>Przeszedłem wszystkie wozy, bom je właśnie próżne odprowadzał ładowaczom do przodka, patrzę - nie ma nikogo. Wołam - nikt nie odpowiada.<br>Cisza taka i ćma dokoła, jakby ludziska gdzieś się przede mną umyślnie pokryli. <br>Nie ulęknę się lada czego i to wiem, że bojaźń górnikowi nie przystoi. Ale wtedy mróz mi przebiegł
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego