Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Detektyw
Nr: 2 (150)
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 1999
iż nadchodzi jej kres. Fizycznie jednak nie odczuwała znacznego pogorszenia. Zebrała więc zdobyte w czasie "choroby" wiadomości i doświadczenia, przemyślała wszystko to gruntownie i postanowiła ponownie poddać się testom. Mąż oferował się, że znowu zabierze ją do Drabińskiej, ale ona uparła się tym razem pójść do innego laboratorium, przy szpitalu klinicznym.
- Chciałam mieć dwie niezależne opinie - utrzymuje teraz. - Przecież zdarzają się błędy, a to była dla mnie zbyt poważna sprawa, żeby się nie upewnić. Żałuję tylko, że wpadłam na to tak późno, ale byłam kompletnie ogłupiona tym horrorem.
Wobec nieprzejednanego stanowiska żony, Kowalczewski zaniepokoił się. Pewnie, zawsze mogli z Drabińską twierdzić
iż nadchodzi jej kres. Fizycznie jednak nie odczuwała znacznego pogorszenia. Zebrała więc zdobyte w czasie "choroby" wiadomości i doświadczenia, przemyślała wszystko to gruntownie i postanowiła ponownie poddać się testom. Mąż oferował się, że znowu zabierze ją do Drabińskiej, ale ona uparła się tym razem pójść do innego laboratorium, przy szpitalu klinicznym.<br>&lt;q&gt;- Chciałam mieć dwie niezależne opinie&lt;/&gt; - utrzymuje teraz. &lt;q&gt;- Przecież zdarzają się błędy, a to była dla mnie zbyt poważna sprawa, żeby się nie upewnić. Żałuję tylko, że wpadłam na to tak późno, ale byłam kompletnie ogłupiona tym horrorem.&lt;/&gt;<br>Wobec nieprzejednanego stanowiska żony, Kowalczewski zaniepokoił się. Pewnie, zawsze mogli z Drabińską twierdzić
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego