za miękki jesteś ostatnio, ale ja i paru jeszcze innych na pewno.<br>Spojrzeli na siebie wyczekująco. Zygmunt odczytał w tych słowach groźbę. Duszno, żeby chociaż jeden powiew wiatru. Wbite w niebo wierzchołki drzew stały nieporuszone, sztucznie podkolorowane, zakrywały zupełnie inny krajobraz. Zygmunt nie wiedział, do czego zmierza Rubin. Kręcił dookoła, kluczył, badał, jakby mu nie ufając. Ale po co? na co? "Pokażemy", "prawdziwy człowiek", "starzy spieprzyli wszystko" - słowa w ustach Rubina brzmiały ponuro, przekraczały cienką granicę zwykłej rozmowy. Bojąc się dostrzec w jego oczach kłamstwo, Zygmunt odwrócił głowę i spytał cicho:<br>- Rubin, co ty chcesz zrobić? <br>- Fajnie tu kiedyś było, nie