Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Kultura
Nr: 11
Miejsce wydania: Paryż
Rok: 1976
3. 7, oznajmiono nam, że są pożary na terenie poligonu i wszyscy mają jechać, by je gasić. Pojechaliśmy. Zawieziono nas w głąb poligonu; wszędzie na horyzoncie widać było palące się lasy. Gasiliśmy przez cały dzień palące się zagajniki, łąki i młodniaki, pętając się wyraźnie bez żadnego planu po obszarze kilkuset km2, w poczuciu pełnej bezradności, bezsensu i niebezpieczeństwa. Skrajny idiotyzm. Sto kilkadziesiąt osób nienadzwyczajnej kondycji fizycznej i bez jakiegokolwiek przeszkolenia, mających za całe przeciwpożarowe wyposażenie łopaty i parę siekier, wożonych po poligonie w czasie, gdy odbywało się strzelanie. Na własne oczy widzieliśmy jak spadające nieopodal pociski wzniecały nowe pożary. Jedynie kilkuosobowa
3. 7, oznajmiono nam, że są pożary na terenie poligonu i wszyscy mają jechać, by je gasić. Pojechaliśmy. Zawieziono nas w głąb poligonu; wszędzie na horyzoncie widać było palące się lasy. Gasiliśmy przez cały dzień palące się zagajniki, łąki i młodniaki, pętając się wyraźnie bez żadnego planu po obszarze kilkuset km<hi rend="upper">2</>, w poczuciu pełnej bezradności, bezsensu i niebezpieczeństwa. Skrajny idiotyzm. Sto kilkadziesiąt osób nienadzwyczajnej kondycji fizycznej i bez jakiegokolwiek przeszkolenia, mających za całe przeciwpożarowe wyposażenie łopaty i parę siekier, wożonych po poligonie w czasie, gdy odbywało się strzelanie. Na własne oczy widzieliśmy jak spadające nieopodal pociski wzniecały nowe pożary. Jedynie kilkuosobowa
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego