i przywrócić rzeczom, a raczej uczuciom, ich słuszne proporcje, widzimy, że chyba miłość do pani Łubieńskiej nie zaślepiła poety do tego stopnia, by miał dla niej zapomnieć o ojczyźnie, powstaniu i podjętej misji. W ogóle nie mamy wrażenia, by Mickiewicz - jak chcą niektórzy - stracił głowę.<br> Wiemy, że Mickiewicz był człowiekiem kochliwym, że - jak pisał - miał "obyczaje donżuańskie". Do sukcesów był przyzwyczajony, bo był człowiekiem<br>czarującym i wywierał nieprzeparty urok na kobiety, co połączone z już wówczas go opromieniającą sławą wielkiego poety czyniło go w pewnym sensie "wysoce niebezpiecznym". <page nr=20> Tak w każdym razie sądziła rozumna a cnotliwa pani referendarzowa Morawska (bratowa generała