rzewna. Młody, może dwudziestoletni chłopiec o przepięknym, wysokim głosie zakołysał wszystkimi. Może śpiewał o dziewczynie, która kocha, może o matce, a może o dziadkach, którzy zginęli tutaj w Polsce, może nawet na Kazimierzu, kto go tam wie, nie mam pojęcia, ale śpiewał pięknie. Pod synagoga Remuh zebrało się takie samo kółeczko jak nasze, złożone z samych starszych ludzi. Tańczyli powoli, z głowami pochylonymi do środka, spletli ręce, jakby coś wspominali, jakby się w tym tańcu modlili. Rozmarzyłam się, przypomniałam sobie, jak rok temu tańczyłam tu z Tobą, zrobiło mi się smutno. Ale to nie było złe uczucie, ta muzyka otulała mnie