Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Rzeczpospolita
Nr: 08.16
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 2004
Tytuł: Rzeczpospolita
Nr: 08.16
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 2004
rządów lewicowego populisty Chaveza.
Triumf opozycji we wczorajszym plebiscycie nie był z góry przesądzony. Proprezydencki obóz twierdził, że szef państwa ma zapewnione zwycięstwo, co nie było tylko przechwałką, bo biedota stanowiąca 60 proc. z 25 mln mieszkańców Wenezueli rzeczywiście uwielbia Chaveza, a nienawidzi kojarzonej z opozycją oligarchii, którą ten były komandos-spiskowiec pod koniec lat 90. zmiótł ze sceny politycznej.
O tym, że Wenezuelczycy zdawali sobie sprawę z wagi referendum, świadczyły gigantyczne kolejki, które ustawiły się przed lokalami wyborczymi na długo przed godziną 6 rano, gdy je otwierano. Pierwsi głosujący pojawili się już o północy. Przynieśli składane krzesełka, termosy z kawą
Triumf opozycji we wczorajszym plebiscycie nie był z góry przesądzony. Proprezydencki obóz twierdził, że szef państwa ma zapewnione zwycięstwo, co nie było tylko przechwałką, bo biedota stanowiąca 60 proc. z 25 mln mieszkańców Wenezueli rzeczywiście uwielbia Chaveza, a nienawidzi kojarzonej z opozycją oligarchii, którą ten były komandos-spiskowiec pod koniec lat 90. zmiótł ze sceny politycznej.
O tym, że Wenezuelczycy zdawali sobie sprawę z wagi referendum, świadczyły gigantyczne kolejki, które ustawiły się przed lokalami wyborczymi na długo przed godziną 6 rano, gdy je otwierano. Pierwsi głosujący pojawili się już o północy. Przynieśli składane krzesełka, termosy z kawą
rządów lewicowego populisty <name type="person">Chaveza</>.<br>Triumf opozycji we wczorajszym plebiscycie nie był z góry przesądzony. <orig>Proprezydencki</> obóz twierdził, że szef państwa ma zapewnione zwycięstwo, co nie było tylko przechwałką, bo biedota stanowiąca 60 proc. z 25 mln mieszkańców <name type="place">Wenezueli</> rzeczywiście uwielbia <name type="person">Chaveza</>, a nienawidzi kojarzonej z opozycją oligarchii, którą ten były komandos-spiskowiec pod koniec lat 90. zmiótł ze sceny politycznej.<br>O tym, że Wenezuelczycy zdawali sobie sprawę z wagi referendum, świadczyły gigantyczne kolejki, które ustawiły się przed lokalami wyborczymi na długo przed godziną 6 rano, gdy je otwierano. Pierwsi głosujący pojawili się już o północy. Przynieśli składane krzesełka, termosy z kawą
