ale sprzedaż sportowych jachtów znudzonym milionerom z innej strefy walutowej to interes równie dobry, jak sprzedaż polskich koni arabskiej maści, też za jakieś tam dolary, funty szterlingi, franki i inne waluty dające się przeliczać w te i nazad, i zazwyczaj z korzyścią. Konkurować więc wielkością nie może, to prawda, ale konkurować może małością i w tym jej znaczenie, choć wielokrotnie niewiele brakowało, by ani jachty, ani łodzie ratunkowe, ani kutry rybackie z Ustki nie wypływały. Właśnie swoją małością nie mieściła się ona w pojęciu przemysłu okrętowego. Przemysł zaś, ten z prawa i z lewa, z Trójmiasta i ze Szczecina, porósł w