Typ tekstu: Książka
Autor: Dukaj Jacek
Tytuł: Czarne oceany
Rok: 2004
makabryczne dowcipy rodem z kostnicy, dla Nicholasa jakoś zupełnie nieśmieszne.
Do domu sneakera jechał znacznie dłużej niż wczoraj: strefy podmiejskie wyjątkowo się pokorkowały, programy pilotujące samochodów nie mogły sobie poradzić. Przyczynę jednego z zastojów zobaczył na własne oczy: na wstędze niżej kilkoro pasażerów wysiadło z wozów i zaczęli się szarpać, kopać, okładać pięściami, na oczach Nicholasa przyłączali się kolejni. Helikoptery drogówki i jurydykatorów krążyły ponad, w Necropolis podobne włochatym ważkom.
Tym razem Hedge poprosił Hunta do środka i na dół, do piwnicy swej willi, tam mieściła się izolatka sneakera. Był to mały pokój urządzony w karykaturze orientalnego stylu: jaskrawe dywany, stosy
makabryczne dowcipy rodem z kostnicy, dla Nicholasa jakoś zupełnie nieśmieszne.<br>Do domu &lt;orig&gt;sneakera&lt;/&gt; jechał znacznie dłużej niż wczoraj: strefy podmiejskie wyjątkowo się pokorkowały, programy pilotujące samochodów nie mogły sobie poradzić. Przyczynę jednego z zastojów zobaczył na własne oczy: na wstędze niżej kilkoro pasażerów wysiadło z wozów i zaczęli się szarpać, kopać, okładać pięściami, na oczach Nicholasa przyłączali się kolejni. Helikoptery drogówki i &lt;orig&gt;jurydykatorów&lt;/&gt; krążyły ponad, w Necropolis podobne włochatym ważkom. <br>Tym razem Hedge poprosił Hunta do środka i na dół, do piwnicy swej willi, tam mieściła się izolatka &lt;orig&gt;sneakera&lt;/&gt;. Był to mały pokój urządzony w karykaturze orientalnego stylu: jaskrawe dywany, stosy
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego