sal obrośniętych włosem przetłuszczonym, a gdy, ledwo się z owych pomieszczeń wydostawszy, biegłem do domu, już iskry mi przed oczyma latały układając się w napisy, wzorki, a nawet portrety czcigodne, przystawałem gapiąc się na te zmienne układy, stałem nieruchomo, dopóki mnie coś w plecy nie popchnęło, a bywało gorzej, bo kopniaka poniżej pleców otrzymywałem i nabrawszy przyspieszenia nie mogłem się zatrzymać na ulicy właściwej, trafiałem do nie znanych mi mieszkań, gdzie krępowano mnie sznurówkami z gorsetów, nazywając przy tym małą zieloną żabką i pimpulciem, uwalniałem się z tych jasyrów, aby dostać się znów pod władzę Siły, która od domu mnie odciągała