Typ tekstu: Książka
Autor: Leśmian Bolesław
Tytuł: Poezje
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1920
słońca pstrokaty,
Tam jej rany w rosiste poobłóczył szmaty,
Tam przygrywał na lutni i znosił jej kwiaty.

Ale wkrótce nadeszły rozpląsane święta,
I króla otoczyły w pałacu dziewczęta,
I zapomniał o wierzbie - bo któż to spamięta?

I tanecznie wędrował od sali do sali
I czuł, że tchom dziewczęcym brak jakichś korali,
I że coś powierzbnego w duszy mu się żali.

Aż oto strażnik bramny otrąbił po grodzie,
Że wierzba uzdrowiona w cudnej bezprzeszkodzie
Przyszła, by odtąd szumieć w królewskim ogrodzie.

Król Asoka z pałacu wybiegł na spotkanie
I wyciągnął ramiona i poglądał na nie,
Że się tak wyciągnęły i tak niezachwianie
słońca pstrokaty,<br>Tam jej rany w rosiste poobłóczył szmaty,<br>Tam przygrywał na lutni i znosił jej kwiaty.<br><br>Ale wkrótce nadeszły rozpląsane święta,<br>I króla otoczyły w pałacu dziewczęta,<br>I zapomniał o wierzbie - bo któż to spamięta?<br><br>I tanecznie wędrował od sali do sali<br>I czuł, że tchom dziewczęcym brak jakichś korali,<br>I że coś powierzbnego w duszy mu się żali.<br><br>Aż oto strażnik bramny otrąbił po grodzie,<br>Że wierzba uzdrowiona w cudnej bezprzeszkodzie<br>Przyszła, by odtąd szumieć w królewskim ogrodzie.<br><br>Król Asoka z pałacu wybiegł na spotkanie<br>I wyciągnął ramiona i poglądał na nie,<br>Że się tak wyciągnęły i tak niezachwianie
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego