ku przybyłemu.<br>Dzwoniąca cisza prostowała zbolałe, pogięte przeguby.<br>- Szczęść Boże! - zagadnął Kazimierz:<br>- Dajże Bóg!... A cóź to, Kaźmirku, porabiacie w mójej stronie?...<br>Deczyński obejrzał się po kuźni i usiadł ciężko na jakimś pniaku sterczącym pod ścianą.<br>- We dworze byłem... - rzekł cicho.<br>I wzburzonymi słowy opowiedział rzecz całą.<br>Derkacz przysiadłszy na kowadle wysłuchał uważnie.<br>Współczująco potrząsnął głową, gdy Kazimierz wszystko wyłożywszy zamilkł na, długą chwilę, wpatrzony ponurymi oczami w żar kuźniczego ogniska.<br>- Nie jest to sprawiedliwie! - ozwał się kowal. - Ale głupi ten, komu się widzi, że jakaś sprawiedliwość jest na swiecie...<br>- Dobrzeście, Derkacz, zawsze mówili... Teraz i ja pojąłem, że jest w