pośpiechu kręcił korbą, drugi w zdenerwowaniu, podrywając kapelusz, pchał się pomiędzy Brazylijczyków, starając się wyrwać od nich parę lirów, zanim zdążą dostać się do wnętrza autokaru. Zdyszany, wrócił z niczym. Wtedy to nadjechał zięć państwa Campilli, małą śliczną alfa-romeo, której linie podziwiałem już nieraz, ponieważ sporo wozów tego typu kręciło się po Rzymie. Alfa-romeo zięcia Campillich była czerwona jak rak.<br>On sam siedział przy kierownicy. Obok niego dwie osoby, z tyłu to samo: sama młodzież. Poznałem go od razu. Campillowie <page nr=46> po ślubie córki przysłali ojcu album pamiątkowy z opisem uroczystości, listą gości i paroma fotografiami pana młodego i panny