Typ tekstu: Książka
Autor: Andrzej Czcibor-Piotrowski
Tytuł: Cud w Esfahanie
Rok: 2001
niechętnie wstał i przeszedł do przodu, na inne miejsce, abyśmy, Felek i ja, zostali sami, we dwoje, na wygodnym tylnym siedzeniu, w półmroku, bo błękitne światło żarówek ledwie rozświetlało tył autobusu,
i przemieniłam się w Tamarę Grigoriewnę, i usiadłam Felkowi na kolanach, twarzą do jego twarzy, i poczułam na swojej krągłej wypukłej tylci jego dłonie, i to one zachęciły mnie, abym tym swoim miękkim, spoconym, ledwie omszonym czarno podbrzuszem dotknęła go, i otworzyła się na niego, gościnnie i chętnie,
i patrzyłam Felkowi w oczy, i nigdy nie wydawał mi się taki piękny, bo naprawdę był piękniejszy od innych, i okazał się
niechętnie wstał i przeszedł do przodu, na inne miejsce, abyśmy, Felek i ja, zostali sami, we dwoje, na wygodnym tylnym siedzeniu, w półmroku, bo błękitne światło żarówek ledwie rozświetlało tył autobusu,<br>i przemieniłam się w Tamarę Grigoriewnę, i usiadłam Felkowi na kolanach, twarzą do jego twarzy, i poczułam na swojej krągłej wypukłej tylci jego dłonie, i to one zachęciły mnie, abym tym swoim miękkim, spoconym, ledwie omszonym czarno podbrzuszem dotknęła go, i otworzyła się na niego, gościnnie i chętnie,<br>i patrzyłam Felkowi w oczy, i nigdy nie wydawał mi się taki piękny, bo naprawdę był piękniejszy od innych, i okazał się
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego