jak nie wrzaśnie:<br>"Kamraci! Bóg nas strzegł!<br>W pobliżu widzę brzeg!"<br><br>Wnet okręt siadł na piachu<br>I było już po strachu.<br>Nim dziób wybrzeże musnął,<br>Każdy, gdzie stał, tam usnął,<br>Wyciągnął się jak długi<br>Po trudach tej żeglugi,<br>A nawet Brandon-chwat<br>Bez sił na pokład padł.<br><br><br><br>IX<br><br>Spał jak królewna śpiąca<br>I spałby tak bez końca,<br>Lecz nagle ktoś go zbudził -<br>I ujrzał obcych ludzi.<br>"Myśmy królewskie straże,<br>Król cię sprowadzić każe,<br>Król czeka, zbudź się już,<br>Kareta stoi tuż."<br><br>Zszedł Brandon więc z korwety,<br>Wsiadł prosto do karety<br>I spytał od niechcenia:<br>"Czy jadę do więzienia?"<br>"Do króla, kapitanie