Typ tekstu: Książka
Autor: Sapkowski Andrzej
Tytuł: Chrzest ognia
Rok: 2001
darował...
- Trzy razy.
- Dwa widziałam. Choć to nie ty wiedźminowi gnaty na Thanedd poprzetrącałeś, jakem zrazu myślała, nie wiem, zali ci bezpiecznie znowu pod miecz mu leźć. Ja tam wiele z waszych waśni nie rozumiem, ale mnie przecie zratowałeś i dobrze ci jakoś z oczu patrzy... Tedy rzeknę ci, Cahir, krótko: gdy wiedźmin wspomina tych, którzy jego Ciri do Nilfgaardu porwali, to zębami zgrzyta, aż iskry lecą. A gdybyś na niego napluł, ślina zasyczy.
- Ciri - powtórzył. - śadnie ją nazywa.
- Nie wiedziałeś?
- Nie. Przy mnie zawsze mówiono na nią Cirilla albo Lwiątko z Cintry... A gdy była ze mną... Bo kiedyś była
darował...<br>- Trzy razy.<br>- Dwa widziałam. Choć to nie ty wiedźminowi gnaty na Thanedd poprzetrącałeś, jakem zrazu myślała, nie wiem, zali ci bezpiecznie znowu pod miecz mu leźć. Ja tam wiele z waszych waśni nie rozumiem, ale mnie przecie zratowałeś i dobrze ci jakoś z oczu patrzy... Tedy rzeknę ci, Cahir, krótko: gdy wiedźmin wspomina tych, którzy jego Ciri do Nilfgaardu porwali, to zębami zgrzyta, aż iskry lecą. A gdybyś na niego napluł, ślina zasyczy.<br>- Ciri - powtórzył. - śadnie ją nazywa.<br>- Nie wiedziałeś? <br>- Nie. Przy mnie zawsze mówiono na nią Cirilla albo Lwiątko z Cintry... A gdy była ze mną... Bo kiedyś była
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego