metrów, i spokój.<br>- Mamo...<br>- Niteczko... - Co?<br>- Jak będzie z wrzosami?...<br>- Dobrze, pójdziemy, ale teraz uważaj, Kolumb, nasza kolej...<br>Chłopak przewraca się na zdrowy bok, podaje jej rękę. Pochylona ciągnie <page nr=323> go naprzód. Dopiero w tej chwili walczący z bólem Kolumb rozumie, że on sunie bezpieczny, ale jej nic nie kryje.<br>- Niteczko! - krzyczy. - Niteczko, padnij!<br>Ale już jest przy ciemnym, kuszącym spokojem włazie. Ona zstępuje szybko po stopniach. Już tylko ramiona i głowę ma na wierzchu. Zapierając się mocno stopami o wąską, żelazną klamrę przyjmuje na siebie ciężar jego bezwładnego ciała. Kolumb ostatnim spojrzeniem ogarnia skaczące z tej perspektywy ku niebu gruzy, tulące