jakiegoś wymyślnego składnika, o którym nigdy nie tylko nie słyszałam, ale doskonale wiedziałam, że w żadnym sklepie go nie dostanę. Potem popadłam w rozpacz. Bo co mi po takich afrodyzjakach jak lubczyk czy arcydzięgiel, skoro nie mam pojęcia, do czego je dodać?<br>Nie dałam jednak za wygraną i z pomocą książek kucharskich oraz własnej wyobraźni ułożyłam w końcu samodzielnie kilka przepisów. Prostych, które miały zaspokoić nasze podniebienia i dać rozkosz ciału i duszy. Zastanawiałam się również, czy przyjęcie urządzić w oprawie domowej, czy wypuścić się na łono natury. Słońce, świeże powietrze, zapach trawy, lekki wiaterek potrafią (wiem z autopsji) tak pobudzić zmysły