opadające liście zacierają ślady, a jesienny deszcz roztapia dowody rzeczowe, Kajetan Chrumps stał za węgłem dużej kamienicy nr 17.<br>Od wielu tygodni był na tropie szczególnie wyrafinowanego przestępstwa, ale przestępca wymykał się, kluczył i Kajetan Chrumps czuł, że ma do czynienia z kimś, kto nie jest przeciętnym umysłem, z kimś, kto przenika przez jego sprytne pułapki, ba, czasami wręcz drwi sobie z niezmordowanego detektywa.<br>Właśnie roznosiciel mleka wychodził z kamienicy nr 17, a Kajetan wślizgiwał się w drzwi, powtarzając sobie: - Może zdążę na czas, może zdążę...<br>Niestety. Kiedy stanął przed drzwiami na trzecim piętrze, dostrzegł, że w jednej z butelek brakuje