Typ tekstu: Książka
Autor: Brzechwa Jan
Tytuł: Gdy owoc dojrzewa
Rok: 1958
płaczliwym głosem Pawełek. - Pokłuły mnie pokrzywy... Mamoczka, pocałuj, bo to boli.

Pawełek miał twarz poparzoną pokrzywami. Spojrzeliśmy z Kazią po sobie. Scena ta przypominała nam podobną scenę sprzed lat, z tym że moją rolę odgrywał teraz Pawełek, a ja rolę Alioszy. Tylko bohaterlka została ta sama.

Nadbiegła zasapana mademoiselle. Ruszyliśmy ku domowi. Pozostałem w tyle i oddałem się rozmyślaniom. To, co się stało przed chwilą, urastało w moim rozpalonym jeszcze mózgu do miary wielkiego zdarzenia, a co gorsza - wielkiego zwycięstwa.

- Teraz ją kocham... Tak... I ona mnie kocha... Jest moja... Na zawsze... O miłości! O rozkoszy! Jakie życie jest piękne!

Dni
płaczliwym głosem Pawełek. - Pokłuły mnie pokrzywy... Mamoczka, pocałuj, bo to boli.<br><br>Pawełek miał twarz poparzoną pokrzywami. Spojrzeliśmy z Kazią po sobie. Scena ta przypominała nam podobną scenę sprzed lat, z tym że moją rolę odgrywał teraz Pawełek, a ja rolę Alioszy. Tylko bohaterlka została ta sama.<br><br>Nadbiegła zasapana mademoiselle. Ruszyliśmy ku domowi. Pozostałem w tyle i oddałem się rozmyślaniom. To, co się stało przed chwilą, urastało w moim rozpalonym jeszcze mózgu do miary wielkiego zdarzenia, a co gorsza - wielkiego zwycięstwa.<br><br>- Teraz ją kocham... Tak... I ona mnie kocha... Jest moja... Na zawsze... O miłości! O rozkoszy! Jakie życie jest piękne!<br><br>Dni
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego